Atlas przejść
Lena znów spóźnia się do biblioteki na rogu rynku. Pani Mira pozwala jej schodzić do piwnicy po stare atlasy. W piwnicy pachnie kurzem i farbą do map. Żarówka buja się, cienie ruszają się po ścianach. Lena lubi ciszę, bo wtedy słyszy, jak książki szepczą. Dziś coś szepcze głośniej, jak gwizd w butelce.
Dźwięk dobiega z metalowej szafki za regałem z mapami. Drzwiczki są zardzewiałe, ale uchylają się lekko, jakby czekały. W środku leży atlas bez tytułu, w szarej okładce. Na grzbiecie ktoś wyrył znak przypominający klucz i fale. Lena otwiera atlas na stronie z białą plamą oceanu. W błękicie migają drobne punkty, jak liście w słońcu. Nagle papier robi się schłodzony, jak lód przy skroni.
— Halo? — pyta Lena, choć to absurdalne pytanie do mapy. Z bieli wychodzi cienki promień i sunie po podłodze. Zatrzymuje się przy jej trampku i pulsuje, jak serce kolibra. Żarówka miga; z kratki wentylacyjnej dmucha ciepły wiaterek. Na stronie pojawia się wyspa z latarnią, której światło mruga jak oko. Słyszy plusk i cichy sygnał dzwonka, jak z roweru. Atlas składa się i rozkłada, jakby oddychał. Znak klucza błyska i zmienia się w drzwiczki z nitami. Klamka wysuwa się z papieru, chłodna i pewna. — Tylko zajrzę — mówi Lena, ale to już nie brzmi pewnie. W piwnicy coś stuka po schodach, szybko, coraz bliżej. Ktoś lub coś zna drogę do regału, a klamka właśnie porusza się sama.
Autor zakończenia:
English
polski
Co było dalej?