Dźwięk pod łóżkiem

Leżałem w łóżku, już prawie zasypiając, gdy coś usłyszałem.
Skrobanie.
Ciche stukanie.
Może nawet... mruknięcie?
Otworzyłem oczy i wstrzymałem oddech. W pokoju było ciemno, a jedyne światło wpadało przez szparę w zasłonach. Co to było?
„To tylko wiatr” – próbowałem się uspokoić.
Ale wtedy dźwięk się powtórzył. Tym razem bliżej.
Czułem, jak włosy na karku mi się unoszą. Pod łóżkiem coś było.
Wziąłem latarkę z szafki nocnej, powoli opuściłem rękę na podłogę i... zaświeciłem pod łóżko.
I wtedy to zobaczyłem.
Para wielkich, błyszczących oczu patrzyła na mnie.
Serce mi stanęło, ale zanim zdążyłem krzyknąć, stworzenie zrobiło coś niespodziewanego.
Uśmiechnęło się.
— Wreszcie mnie znalazłeś! – wyszeptało radośnie.
To nie był potwór. To była... mała, kudłata istotka z wielkimi uszami i ogonem, który merdał jak u szczeniaka.
— Gdzieś mi się zgubiłeś! – powiedziało.
Gubiłem się? Ja? O co chodziło?!
I zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać, stworzonko chwyciło mnie za rękę i pociągnęło pod łóżko.
Autor zakończenia: