Kuba i Ołówek Nr Zero
Kuba miał jedenaście lat i bardzo krzywe notatki. Mieszkał na siódmym piętrze bloku, które pachniało goframi. W poniedziałek rano mama wybiegła do pracy bez parasola. Kuba został sam z kanapką, zeszytami i niemożliwą kartkówką z geografii. Szukał linijki, a znalazł skarpetkę w lodówce. To był zwykły poniedziałek, aż do chwili, gdy zobaczył pudełko po kredkach.
Na dnie pudełka leżał ołówek z napisem: Ołówek Nr Zero. Pod spodem ktoś dopisał: Rysuje to, co naprawdę myślisz. Kuba parsknął śmiechem i narysował tost z serem. Toster zapiszczał i wyskoczył tost, ale w paski z dżemu. Potem narysował szklankę soku. Na stole stanęła szklanka, lecz pełna powietrza, choć pachniała pomarańczą. Ołówek mruczał cicho, jakby ostrzył się sam. Kuba poczuł łaskotanie w palcach i coraz większą odwagę.
— To co, klucz do wszystkiego? — szepnął do siebie. Chciał myśleć o kluczu, ale myśl skakała po głowie. Ołówek drgnął i zaczął sam kreślić drzwi z numerem 13B. Drzwi w rysunku były uchylone, a z nich sypały się okruszki. W tym samym momencie w prawdziwym mieszkaniu zadzwonił dzwonek. Raz, dwa, trzy razy, jak w komiksie. — Halo? — powiedział Kuba i spojrzał raz na papier, raz na drzwi. Po drugiej stronie ktoś chrząknął, a klamka lekko drgnęła. Z papieru buchnął zapach gofrów i coś zapiszczało cienko. Kuba uniósł rękę do klamki, a ołówek stuknął trzykrotnie.
Autor zakończenia:
English
polski
Co było dalej?