Leo i zaczarowane okulary
Leo bardzo nie lubił swoich nowych okularów.
Były czerwone, błyszczące i w jego oczach – zbyt widoczne.
Kiedy wszedł rano do klasy, wydawało mu się, że wszyscy patrzą tylko na niego.
– Ooo, Leo ma okulary! – zawołała Hania.
– Teraz wygląda jak profesor! – dodał Jaś.
Leo uśmiechnął się niepewnie, ale w środku chciało mu się schować pod ławkę.
Na przerwie zdjął okulary i włożył je do plecaka.
Świat od razu zrobił się rozmazany, ale przynajmniej – tak myślał – nikt nie będzie się śmiał.
Po lekcjach Leo szedł do domu przez park.
Nagle coś zamigotało między drzewami.
Zobaczył małe, złote światło, które podskakiwało jak świetlik.
– Hej! – zawołał. – Kim jesteś?
Światło zawisło nad jego głową i… zamieniło się w myszkę w miniaturowych okularach!
– Nazywam się Lumin – powiedziała cienkim głosem. – A ty czemu chowasz swoje okulary?
– Bo… wyglądam w nich głupio – odpowiedział Leo.
Myszka spojrzała na niego surowo. – Głupio? To chyba żart! Nie wiesz, co mogą zrobić okulary takie jak twoje!
Leo otworzył szeroko oczy. – Co mogą?
Lumin uśmiechnęła się i pomachała ogonkiem. – Zobacz sam! – pisnęła i dotknęła jego okularów.
Czerwone oprawki rozbłysły jak rubiny, a wokół Leona pojawiły się dziesiątki kolorowych punktów.
Każdy punkt zmieniał się w obraz – jakiś mały fragment świata, którego wcześniej nie widział.
Maleńka mrówka niosła okruch dwa razy większy od siebie. Na gałęzi siedział ptak z piórami w kolorach tęczy.
Leo nie mógł uwierzyć własnym oczom. – To niesamowite!
– Widzisz? – uśmiechnęła się Lumin. – Okulary nie zmieniają, kim jesteś. One tylko pokazują, jak piękny jest świat, kiedy patrzysz naprawdę.
Leo poprawił okulary na nosie. – Myślisz, że w szkole też mógłbym tak patrzeć?
Lumin zaśmiała się cicho. – To już zależy od ciebie.
Światło myszki zniknęło, a Leo został sam w parku. Spojrzał na swoje odbicie w kałuży.
Czerwone oprawki połyskiwały w słońcu.
I wtedy…
Autor zakończenia:
polski
Co było dalej?