Leśna Tajemnica Sowy Otylii

Sowa Otylia mieszkała na najwyższej gałęzi starego dębu, w samym sercu Zielonego Lasu. Była mądra i bardzo ciekawska, a nocami, gdy inne zwierzęta spały, wyruszała na loty patrolowe nad swoim królestwem. Jej delikatne, białe pióra błyszczały w świetle księżyca, a wielkie oczy widziały wszystko, co działo się w lesie.
Pewnego wieczoru, tuż po zachodzie słońca, Otylia usłyszała nietypowy dźwięk dobiegający znad pobliskiej polany. Postanowiła sprawdzić, co się dzieje. Kiedy zbliżyła się do miejsca, z którego dochodziły odgłosy, zobaczyła swojego przyjaciela—pchatego zająca Tymka oraz wesołą wiewiórkę Malinkę. Obaj byli pochłonięci badaniem czegoś na ziemi.
— Otylio! Chodź tu szybko! — zawołał Tymek, szeroko otwierając oczy. — Musisz to zobaczyć!
Otylia z gracją wylądowała obok nich i spojrzała na ziemię. Wśród liści znalazła dziwne, świecące ślady. Były jakby odciśnięte przez nieznane zwierzę, a wokół nich unosiła się delikatna, zielona poświata.
— Kto mógł zostawić takie ślady? — zastanowiła się Malinka, drapiąc się po uszku. — Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam!
Otylia zamyśliła się głęboko. W Zielonym Lesie mieszkało wiele stworzeń, ale żadne nie zostawiało świecących odcisków. Przyjaciele postanowili podążać za tajemniczymi śladami, które prowadziły coraz głębiej w ciemniejsze, gęstsze partie lasu.
Im dalej szli, tym ślady stawały się coraz wyraźniejsze, a wokół nich zaczęły pojawiać się dziwne symbole na drzewach—kółka, trójkąty i strzałki, które wyglądały, jakby ktoś specjalnie je namalował.
Nagle w oddali zobaczyli coś, co sprawiło, że wszyscy wstrzymali oddech. Między drzewami zamigotało zielone światło, a potem pojawił się cień... Czy to nowy mieszkaniec lasu? Czy może ktoś wzywa ich na pomoc?
Właśnie wtedy z głębi krzaków usłyszeli ciche szeleszczenie i delikatny, nieznany głos przemówił: — Wreszcie przyszliście... Czekałem na was...
Autor zakończenia: