Maja i Patrol Płytki
Maja stała w łazience, gdy zegar wybił dziewiątą. Mama zawołała z korytarza: „Dwie minuty i spać!” Maja wzięła swoją elektryczną szczoteczkę, Błysk, i westchnęła. Mała lampka w rączce mrugnęła krótko, chłodno niebiesko. Dziewczynka zaczęła małe kółka, ząb po zębie, dokładnie. „Górne, dolne, język też,” szeptała, pilnując równych ruchów. Wbudowany licznik tykał i migał zielonym punktem, cicho. Nagle kubek ze szczoteczkami zadrżał na białym blacie. Z tubki pasty wysunął się srebrny kluczyk, migający. W lustrze osiadła para i narysowała mapę dziwną. Widać było Molarne Wzgórze i Zakątek Szkliwa, wyraźnie.
Maja powoli przełknęła ślinę i przestała szczotkować. „Błysk, co to właściwie jest?” zapytała niepewnie. Szczoteczka zawibrowała i odpowiedziała cienkim głosem: „Alarm płytki nazębnej. Budują twierdzę między trzonowcami.” Wspomnienie ukłuło Maję: dziś nie użyła nici dentystycznej. W szóstce utknął karmel z popcornu wieczornego. „Trzeba nitkować co wieczór,” mruknęła do siebie cicho. W lustrze znów coś błysnęło nagłym światłem. Na mapie pojawił się szeroki, migotliwy most. Był zrobiony z cukrowej waty i prowadził wprost do Ciemnej Szczeliny.
Błysk wydał trzy szybkie piknięcia, jak szkolny dzwonek. „Misja czysta minuta: nitka, szczotka, płukanie,” powiedział poważnie. Z szuflady wyskoczyła mała szpulka nici dentystycznej. Końcówka ułożyła się w pętlę, jak lasso zwinne. Płyn do płukania pachniał miętą i brzmiał jak wzburzone morze. „Wejdziemy?” spytał Błysk, świecąc mocniej, zachęcająco. Wtedy na powierzchni lustra otworzyły się drzwi cicho. Za nimi pulsowało miasto z białych wież, pękatych mostów i ciasnych uliczek. Po dachach biegły śliskie, żółtawe stworki, niosąc wiadra. Z daleka dobiegło skrobanie, jakby ktoś drapał paznokciem po szybie. Maja ścisnęła szpulkę nici i zerknęła na zegar. Do końca licznika została dokładnie minuta. Z lustra wysunęła się poręcz, chłodna i wilgotna. Maja nabrała powietrza i uniosła stopę nad progiem.
Autor zakończenia:
English
polski
Co było dalej?