Niezwykły cień

Siedziałem w swoim pokoju, światło z okna padało na podłogę, a mój cień rozciągał się na ścianie. Zupełnie normalna rzecz.
Przynajmniej tak myślałem.
Do momentu, kiedy... ON SIĘ PORUSZYŁ.
Nie ja.
Mój cień.
Zamrugałem.
Może mi się wydawało.
Ale kiedy podniosłem rękę – mój cień nie zrobił tego samego.
On... STAŁ W BEZRUCHU.
Serce zaczęło mi bić szybciej.
Powoli podniosłem drugą rękę. Cień się nie ruszył.
A potem... zrobił krok do przodu.
I jeszcze jeden.
Oddzielił się ode mnie.
Stałem oszołomiony, patrząc, jak mój własny cień porusza się po pokoju, jakby był kimś zupełnie innym.
A potem obrócił głowę... i spojrzał na mnie.
I wtedy... zniknął.
Ale czułem, że wcale nie odszedł daleko.
Autor zakończenia: