Noc w Starej Szkole

Pod koniec czerwca stara szkoła przy ulicy Topolowej wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle. Długie cienie tańczyły na szkolnych korytarzach, a ściany pokryte były kolorowymi rysunkami, które w szarówce wydawały się poruszać. Wszyscy uczniowie wrócili już do domów na wakacje. Wszyscy, oprócz trojga dzieciaków: Olgi, Antka i Janka.
— Widzieliście? To światło znowu mignęło! — szepnęła Olga, której grube warkocze drżały od emocji.
Antek przylgnął do ściany, zerkając na starą tablicę korkową.
— Nic się nie bój. Przecież to pewnie tylko odbicie latarni — próbował dodać sobie odwagi, choć z każdym krokiem serce waliło mu coraz szybciej.
Janek odchylił drzwi do biblioteki, które zaskrzypiały głośno, zwiastując nowe kłopoty.
— Przysięgam, słyszałem głos. Tam ktoś jest!
Tego wieczoru cała trójka zdecydowała się zostać w szkole na noc. Chcieli sprawdzić, co tak naprawdę dzieje się w pustym budynku po godzinach. Krążyły przecież opowieści, że po zmroku dzieją się tu rzeczy, jakich nie widział żaden nauczyciel.
Wcześniej przygotowali się jak należy: latarki, plecak ze słodyczami i notes, żeby zapisywać najciekawsze spostrzeżenia. Na początku wszystko wydawało się takie zwyczajne. Przechadzali się znajomymi korytarzami, szepcząc i śmiejąc się z własnych żartów. Ale gdy zegar na korytarzu wybił północ, wszędzie zrobiło się cicho i chłodno.
Nagle światło na końcu korytarza zgasło, choć cała szkoła powinna być już pogrążona w ciemności. Olga mocniej ścisnęła ramię Antka, a Janek nachylił się w stronę schodów prowadzących do piwnicy.
— Słyszycie ten szum? — wyszeptał Janek.
Spojrzenia wszystkich skierowały się na zamknięte na kłódkę drzwi do piwnicy, które… teraz były lekko uchylone.
— Przecież były zamknięte! — jęknął Antek.
Coś cicho stuknęło za nimi, a po podłodze przemknął długi, ciemny cień. Olga wzięła głęboki oddech, zebrała resztki odwagi i postawiła pierwszy krok w stronę piwnicy. Za nią ruszyli chłopcy, czując gęsią skórkę na ramionach. W tej właśnie chwili usłyszeli dziwny, przeciągły dźwięk, jakby ktoś bardzo powoli przesuwał coś ciężkiego po betonie...
I wtedy z głębi piwnicy dobiegł ich cichy szept. Ani Olga, ani Antek, ani Janek nie wiedzieli jeszcze, co ich tam czeka, ale wiedzieli jedno: nie mogą się już wycofać...
Autor zakończenia: