Podróż do Krainy Chmur

Przemek stał na poddaszu starego domu dziadka i dokładnie przyglądał się pajęczynom rozpiętym pod dachem. Lubił tu przychodzić – pomiędzy pudłami, starymi książkami i mnóstwem rzeczy, które dawno wyszły z użycia, czuł się jak prawdziwy odkrywca. Tym razem towarzyszyła mu jego młodsza siostra, Lena, która nie odstępowała go ani na krok.
– Myślisz, że znajdziemy coś ciekawego? – Lena zerkała na Przemka wielkimi oczami.
– Musi tu być coś niezwykłego – odpowiedział Przemek, przesuwając skrzynię pełną starych map i papierowych samolotów. Nagle spod stosu kartonów wystawał koniec czegoś, co wyglądało jak kawałek starego drewna. Kiedy dzieci odsunęły pudła, odkryły starą, wąską drabinę przymocowaną do sufitu.
– Widzisz to? – szepnęła z niedowierzaniem Lena.
Przemek chwycił za szczebel i delikatnie pociągnął. Kawałek sufitu odsunął się, a nad ich głowami pojawił się ciemny otwór. Początkowo dzieci wahały się – nikt nigdy nie wspominał, że na strychu jest ukryte przejście! – ale ciekawość była silniejsza niż strach.
Drabina prowadziła wysoko, przez wąski tunel, coraz wyżej i wyżej. Kiedy Przemek i Lena wdrapali się na szczyt, ujrzeli coś, co zaparło im dech w piersiach: ponad domem nie było już dachu, tylko miękkie, gęste chmury, po których można było stąpać. Tam, gdzie normalnie była zwykła niebieska przestrzeń, rozciągała się cała kraina zbudowana z obłoków – srebrzyste mosty, dziwaczne zamki i wirujące wyspy chmur.
Nad ich głowami przeleciał ptak wielkości małego samochodu, a daleko, wśród chmur, majaczyły sylwetki innych stworzeń, których nigdy jeszcze nie widzieli. Lena złapała brata za rękę. Pośród białych wzgórz chmur, kilkadziesiąt metrów dalej, pojawiła się świetlista postać w długiej pelerynie, która powoli zaczęła się do nich zbliżać...
Autor zakończenia: