Portale w Szafie Babci Antoniny

Adam uwielbiał odwiedzać babcię Antoninę. Każda wizyta oznaczała nowe przygody, bo babcia mieszkała w wielkim, skrzypiącym domu na końcu wsi. Tego lata dołączyła do niego jego młodsza kuzynka Lena – była ciekawska, energiczna i nigdy się nie nudziła.
Dom babci pełen był zakamarków, a w jednym z pokoi stała ogromna, drewniana szafa. Miała rzeźbione drzwiczki, dziwaczne klamki i pachniała lawendą zmieszaną ze starym papierem. Babcia kręciła się zawsze w pobliżu szafy i często powtarzała, że lepiej jej nie otwierać, „bo nie wiadomo, dokąd można trafić”.
Pewnego popołudnia, gdy babcia drzemała, Lena szepnęła: „Chodź. Sprawdzimy, co ukrywa ta szafa. Może znajdziemy coś niezwykłego!” Adam nie był do końca przekonany, ale ciekawość wygrała. Ostrożnie uchylili drzwi szafy. Zamiast ubrań zobaczyli coś zupełnie nieoczekiwanego: błękitne światło, jakby ktoś zapalił tam setki maleńkich lampek, i wiatr, który pachniał lasem.
Bez wahania Lena wsunęła się do środka, Adam ruszył za nią. Zamiast drewnianego dna szafy, pod stopami czuli miękką, zieloną trawę. Przed nimi znajdowało się rozległe pole pełne różnych kolorowych kwiatów o zupełnie nieznanych kształtach. Po niebie szybowały stworzenia, których nie widzieli nigdy wcześniej – coś pomiędzy smokiem a papugą!
Lena wyciągnęła rękę, by dotknąć jednego z kwiatów, który zdawał się świecić własnym światłem. W tej samej chwili z trawy wyłonił się chłopiec – miał błękitne włosy i płaszcz utkany z płatków kwiatów.
– Kim jesteście? – zapytał poważnie. – I skąd trafiliście do Krainy Świateł?
Adam poczuł, jak serce bije mu szybciej. Czy powinni odpowiedzieć? Czy chłopiec ich przepuści? A może to dopiero początek nieznanych przygód?
Wtedy nagle wokół nich rozbłysło światło, a w oddali rozległ się dźwięk przypominający połączenie śpiewu i grzmotu. Wszyscy spojrzeli w niebo, gdzie właśnie zaczęło coś się dziać...
Autor zakończenia: