Przez Szmaragdowe Drzwi

Ela skradała się przez ogród zarastający chwastami. Był środek lata, słońce leniwie przesączało się przez liście, a stary dom na końcu ulicy wyglądał jeszcze bardziej opuszczony niż zazwyczaj. Nikt tu nie mieszkał od lat, więc Ela wiedziała, że to idealne miejsce na letnią przygodę. Za nią szedł Maks, jej najlepszy przyjaciel, który już od kilku minut powtarzał:
– To naprawdę dobry pomysł?
Ale Ela tylko roześmiała się i pociągnęła go za rękaw.
Przez roztrzaskane drzwi weszli do środka. Drewniana podłoga skrzypiała, a w powietrzu unosił się zapach kurzu i starych książek. Wszystko było przykryte grubą warstwą pajęczyn.
– Widzisz? Nikogo tu nie ma – szepnęła Ela triumfalnie. – Chodź, pójdziemy na dół. Podobno w tej piwnicy można znaleźć najdziwniejsze rzeczy.
Zeszli po wąskich, skrzypiących schodach, oświetlając sobie drogę latarką, bo światło z góry dawno przestało docierać. Piwnica była chłodna i pełna starych, zardzewiałych przedmiotów: rowerów z urwanymi kołami, kuferków i skrzyń pełnych nie wiadomo czego. Przechodzili obok wielkiego lustra, w którym na chwilę odbiły się ich sylwetki, gdy nagle Ela usłyszała cichy trzask.
– Słyszałeś?
– Pewnie znowu myszy – wzruszył ramionami Maks, choć wcale nie był tego taki pewien.
W rogu piwnicy, za stosem starych książek, dojrzała drzwi. Nie były takie jak wszystkie inne – zamiast normalnego drewna lśniły, porośnięte zielonkawą poświatą, jakby ktoś zatopił je w szmaragdzie. I, co dziwniejsze, nie miały klamki, a wokół framugi snuły się świetliste smugi, które wirowały powoli, jak mgły o świcie.
– Nigdy ich tu nie widziałam – szepnęła Ela, czując, jak serce bije jej szybciej. – Myślisz, że ktoś za nimi mieszka?
Maks pokręcił głową, lecz podszedł bliżej. Dotknął drzwi, a one zatrzęsły się i wydały głuchy dźwięk. W tej samej chwili wirowanie świateł przyspieszyło, a powietrze w piwnicy stało się jakby gęstsze.
– Może lepiej nie…
Ale Ela już delikatnie oparła dłoń na szmaragdowej powierzchni. Drzwi uchyliły się bezszelestnie, ukazując wnętrze tak jasne, że musiała przysłonić oczy. Po chwili jej wzrok przyzwyczaił się do światła i zobaczyła… zupełnie inny świat – las o błękitnych liściach, niebo, na którym wisiały dwa księżyce, i… coś poruszającego się w oddali.
Ela odwróciła się do Maksa:
– Chodź, musimy to sprawdzić!
Stanęli razem w progu portalu, wahając się tylko przez ułamek sekundy. Gdy postawili stopę na błękitnym mchu, drzwi za nimi zaczęły powoli się zamykać, a z głębi nowego świata rozległ się cichy, niepokojący dźwięk…
Autor zakończenia: