Sekretna Komnata pod Starą Szkołą

Janek zawsze uważał, że ich szkoła jest trochę dziwna. Może dlatego, że budynek miał ponad sto lat, a w piwnicach czasem słychać było chrobotanie, jakby ktoś chodził tam na palcach. Pewnego popołudnia, kiedy większość uczniów już wyszła, Janek i jego przyjaciółka Zosia zostali w sali plastycznej, aby dokończyć swoje prace na konkurs.
Wtedy właśnie wydarzyło się coś nietypowego. Silny podmuch wiatru zatrzasnął drzwi, a w rogu sali zgasło światło. Gdy Zosia sięgała pod stół po kredki, jej ręka natrafiła na coś dziwnego – luźną deskę w podłodze. Zafascynowani, zaczęli ostrożnie odsłaniać kolejne deski i nagle ich oczom ukazał się ciemny otwór, a w nim schody prowadzące w dół.
– Myślisz, że powinniśmy tam schodzić? – zapytał Janek, próbując ukryć drżenie głosu.
– Jeśli nie my, to kto? – odpowiedziała Zosia, rozświetlając otwór latarką z telefonu.
Schody były stare i skrzypiące, a z dołu dochodził ledwo słyszalny szum, jakby ktoś szeptał za ścianą. Po kilku minutach ostrożnego schodzenia znaleźli się w szerokim, kamiennym korytarzu. Na ścianach wisiały stare obrazy, których postacie wydawały się śledzić każdy ich ruch.
W pewnym momencie Janek potknął się i dotknął wilgotnej cegły – wtedy ściana powoli się rozsunęła, ukazując wejście do małej komnaty. W środku, na środku podłogi, leżał stary, zardzewiały klucz i tajemniczy zeszyt pokryty dziwnymi symbolami.
Nagle gdzieś głęboko w korytarzu rozległ się odgłos kroków. Ktoś lub coś zbliżało się w ich stronę. Janek i Zosia spojrzeli na siebie przerażeni...
Autor zakończenia: