Sekretna Szuflada Babci Jadzi

Sonia uwielbiała wakacje u babci Jadzi, choć jej młodszy brat Kuba twierdził, że to najsenniejsze miejsce na ziemi. Babcia mieszkała w niedużym domku na końcu wioski, otoczonym jabłoniami i pachnącymi krzakami bzu. Każdego ranka słońce wpadało przez firankę w kuchni, a dźwięk cykania zegara mieszał się z odgłosami śniadania.
Pewnego popołudnia, kiedy babcia zdrzemnęła się w fotelu, Sonia postanowiła pobuszować z Kubą po kuchni. Przez lata szukali tam skarbów: kolorowych cukierków, zeszytów z dawnych czasów czy nawet starych monet. Tym razem ich uwagę przykuł ogromny, stary kredens. Stał w kącie kuchni od zawsze, a niektóre z jego szuflad były tak ciężkie, że dzieci nie dawały im rady.
– Ty pociągnij z jednej strony, a ja z drugiej! – zawołała Sonia i chwyciła za mosiężny uchwyt najniższej szuflady. Kuba popchnął z drugiej strony, sapnął i... szuflada otworzyła się nagle z głośnym trzaskiem, jakby przez lata czekała właśnie na nich.
W środku nie było ani łyżek, ani starych serwetek. Na dnie leżały: maleńka, błękitna książeczka bez tytułu, pognieciona kartka z jakimiś dziwnymi symbolami, pęknięty zegarek kieszonkowy i... słoik, w którym, zupełnie niemożliwe!, unosiły się złote iskry.
– Widzisz to? – szepnął Kuba z szeroko otwartymi oczami.
Sonia wzięła do ręki malutką książkę. Kiedy tylko jej palce dotknęły okładki, w kuchni na chwilę zgasło światło, a zegar na ścianie zaczął bić – choć była właśnie 14:17. Słoik z iskrami nagle zamigotał mocniej.
– Co to za szuflada? Może to... – zaczęła Sonia, ale wtedy z kredensu dobiegło ciche stukanie, jakby ktoś w niego pukał od środka. Książeczka zaczęła się otwierać sama, a na jego stronach pojawiły się nieznane litery, które powoli układały się w słowa...
Dzieci ani na moment nie spuszczały z oczu szuflady, nie wiedząc, co wydarzy się za chwilę.
Autor zakończenia: