Sekretne Drzwi pod Schodami

Ola, Bartek i Zośka od zawsze mieszkali w tej samej kamienicy na rogu ulicy Klonowej. Wszyscy wiedzieli, że na końcu ich ulicy stoi opuszczona willa z zarośniętym ogrodem i oknami tak brudnymi, że nie dało się zajrzeć do środka. Dorośli mówili, że dom jest zbyt stary i zawalony, ale dzieci szeptały sobie nawzajem, że w środku coś się czai – duchy, czarodzieje albo jeszcze dziwniejsze stworzenia.
Pewnego pochmurnego popołudnia, kiedy deszcz bębnił o parapety, Ola przyszła do Bartka z wielkim sekretem. W jej plecaku coś cicho brzęczało – była to stara, mosiężna klamka, którą znalazła wśród liści przy bramie willi.
– Widziałeś kiedyś drzwi pod schodami? – zapytała szeptem.
Bartek pokręcił głową, a Zośka otworzyła szeroko oczy. Wtedy Ola opowiedziała, że w jednym z okien zauważyła małe drzwi, ukryte pod schodami prowadzącymi do piwnicy. Wyglądały, jakby brakowało im właśnie klamki!
Trójka przyjaciół postanowiła wejść do ogrodu, choć serca im łomotały. Przeciskali się przez zardzewiałą furtkę, starając się nie hałasować. Krzaki jeżyn zaczepiały o nogawki, a na schodach widać było ślady małych łapek. W końcu, ledwo widoczne w półmroku, znaleźli drzwi pod schodami. Pasowały idealnie do mosiężnej klamki, którą przyniosła Ola.
Zośka trzymała latarkę, a Bartek stał na czatach. Ola, drżącymi rękami, przykręciła klamkę i chwyciła za nią. Drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Za nimi była nie piwnica, lecz coś zupełnie niespodziewanego – schody prowadzące w dół, rozświetlone dziwnym, niebieskim światłem.
Przyjaciele wymienili spojrzenia pełne ekscytacji i strachu. Czy zejść na dół? Czy to na pewno dobry pomysł? Ale ciekawość była silniejsza niż obawy. Powoli zaczęli schodzić w głąb tajemniczego korytarza…
Nagle za ich plecami drzwi zatrzasnęły się z trzaskiem. W tej samej chwili z ciemności przed nimi dobiegł cichy, melodyjny głos: – Jesteście nareszcie. Czekałem na was od bardzo dawna…
Autor zakończenia: