Sekunda, która trwała godzinę
Mila miała jedenaście lat i wiercił ją niepokój. Padał deszcz, więc schowała się w szkolnej bibliotece. Na nadgarstku nosiła bransoletkę znalezioną rano w autobusie. Była zimna i miała maleńkie pokrętło z cyframi. Gdy je dotknęła, metal lekko zawibrował, jakby oddychał. Pani Nela, bibliotekarka, spojrzała tylko i szepnęła: „Ładny gadżet”. Mila uśmiechnęła się, choć serce biło jej szybciej.
Przekręciła pokrętło o jeden ząbek. Tyknięcie stało się gęste, prawie lepkie. Kropla wody spadała z parapetu jak leniwa perła. Kartka zrzucona ze stołu wisiała w powietrzu. Mila uniosła palec i dotknęła kropli, nie mocząc skóry. Zrozumiała: potrafiła wydłużać sekundy. — Serio? — syknęła sama do siebie. — Tylko nie przy ludziach.
Zadzwonił dzwonek i korytarz wybuchł hałasem. Antek machnął do niej z końca sali i potknął się. Piłka wybita z sali gimnastycznej uderzyła w gablotę z pucharami. Szkło zapiszczało, a gablota pochyliła się ku tłumowi. Ktoś pisnął, ktoś krzyknął, a Antek nie miał szans uciec. Mila poczuła, jak bransoletka drży, prosząc o ruch. Jej kciuk zawisł nad pokrętłem. Wtedy z sufitu posypał się pył, a gablota zaczęła się przechylać jeszcze bardziej...
Na pokrętle migała cienka kreska, jak sekundowa wskazówka. Obok błyszczały trzy kropki, jakby liczyły dostępne próby. Hałas mieszał się z trzaskiem szkła, jak burza w pudełku. — Teraz albo nigdy — wyszeptała, słysząc własny oddech. Jej paznokieć dotknął metalu, a pokrętło zaczęło się obracać.
Autor zakończenia:
English
polski
Co było dalej?