Skarpetkowa Inwazja w Szkole Podstawowej nr 13

W Szkole Podstawowej nr 13 panowała atmosfera zupełnie nie do podrobienia. To tutaj nauczyciele mieli poczucie humoru tak duże, że czasami nie mogli powstrzymać się od śmiechu nawet na radzie pedagogicznej, a uczniowie – od psot. Najsłynniejsza była paczka: Bartek, który twierdził, że ma magnetyczny palec wskazujący; Anka, mistrzyni tworzenia żartów z gumowych kurczaków; Julek, znany z tego, że zawsze miał przy sobie co najmniej pięć kanapek – na wszelki wypadek; oraz Nina, która potrafiła naśladować każdego nauczyciela tak, że nawet sam pan Dyrektor nie wiedział, czy mówi sam do siebie.
Pewnego szarego poniedziałku, kiedy wydawało się, że nic ciekawego się nie wydarzy, Bartek wbiegł do szatni w poszukiwaniu swojego drugiego adidasa. Zamiast buta zobaczył… poruszającą się, pasiastą skarpetkę! Skarpetka zgrabnie przetoczyła się pod ławkę, zakręciła się trzy razy i znieruchomiała dokładnie przy drzwiach.
— Ej, widzieliście to?! – zawołał Bartek. Cała paczka podbiegła i zanim zdążyli się zdziwić, nadbiegła kolejna skarpetka. Tym razem była w grochy i z dumą maszerowała, podskakując niczym żaba.
— Chyba za wcześnie dziś wstałam… – szepnęła Nina, a Julek przeżuwając kanapkę dodał: — Może to jakaś nowa moda? Skarpetkowa emancypacja?
W ciągu pięciu minut po szatni biegało już kilkanaście różnych skarpetek: w gwiazdki, paski, a nawet z podobizną kota w okularach. Każda z nich zachowywała się dziwniej od poprzedniej. Jedna próbowała wejść na drabinki, inna zaczęła tańczyć coś, co przypominało kankana. Nagle rozległ się cichy głosik:
— Ci-cichutko, bo nas znajdą! — To mówiła… skarpetka w żółte banany.
Przyjaciele spojrzeli po sobie szeroko otwartymi oczami. Nagle zakręciły się drzwi do szatni. Do środka wszedł woźny pan Edward, znany z tego, że potrafi wywęszyć każdą, nawet najmniejszą psotę. Wszystkie skarpetki w jednej chwili zamarły. Tylko jedna, w czerwone jednorożce, wspięła się na kurtkę Niny i szepnęła:
— Musicie nam pomóc, bo inaczej…
W tym momencie pan Edward chrząknął i spojrzał w stronę paczki, a w szatni zapanowała cisza tak głęboka, że słychać było tylko bicie serc i cichutkie popiskiwanie skarpetek. Co zrobią dzieci? Dlaczego skarpetki ożyły? I przed czym tak naprawdę muszą się ukryć?
Autor zakończenia: