Stacja Księżycowy Zegarek

Staszek, Lena i Borys zawsze fascynowali się kosmosem, ale nigdy nie przypuszczali, że pewnego dnia naprawdę tam wyruszą. Wszystko zaczęło się, gdy wygrali konkurs na najlepszy projekt rakiety i w nagrodę odwiedzili bazę Europejskiej Agencji Kosmicznej. Kiedy pod czujnym okiem astronautów przymierzali prawdziwe skafandry, alarm nagle wył i światła zabłysły na czerwono.
– Szybko, do kapsuły awaryjnej! – krzyknął jeden z inżynierów. Nikt nie miał czasu na pytania. Chwilę później dzieci siedziały już ciasno przypięte do foteli, słysząc w słuchawkach odliczanie. 3... 2... 1... Start! Rakieta wyrwała się z ziemskiej atmosfery i pognała ku Księżycowi.
Po długiej chwili ciszy Lena odpięła pasy i spojrzała przez iluminator. – Czy wy to widzicie? – wyszeptała. Na powierzchni Księżyca, po nieskończonej ciemności, majaczył blady zarys jakiejś budowli. Gdy kapsuła miękko wylądowała, dzieci szybko wyszły na zewnątrz. Ich oczom ukazała się stara stacja badawcza – pobielona pyłem, z wielkimi, zakurzonymi panelami słonecznymi i dziwnym, olbrzymim zegarem nad wejściem.
– To musi być Stacja Księżycowy Zegarek! – Borys przypomniał sobie legendę o pierwszych badaczach ukrytej strony Księżyca.
Wejście było uchylone. Wewnątrz panował półmrok, a ściany rozświetlały niezrozumiałe symbole. W jednym z pomieszczeń stały trzy zegary, każdy wskazywał inną godzinę – i wszystkie tykały do tyłu!
Staszek podszedł najbliżej i wtedy zegary wydały z siebie przeciągłe, mechaniczne bicie. Nagle zamknięte drzwi na końcu korytarza zaskrzypiały... Od wewnątrz dobiegało ciche stukanie. Kto lub co je wywołało? Przyjaciele wymienili porozumiewawcze spojrzenia i ruszyli powoli w stronę drzwi...
Autor zakończenia: