Strażnicy Mgielnych Wzgórz

Malina od zawsze wiedziała, że w lesie za ich domem kryje się coś niezwykłego. Każdego ranka widziała, jak mgła leniwie wpełza pomiędzy drzewa, tworząc tunele i korytarze, których nikt oprócz niej nie zauważał. Pewnego chłodnego poranka, razem z dziesięcioletnim bratem Tymonem, wybrała się głębiej niż zwykle, odczuwając narastającą ciekawość. W ciszy stąpali po miękkim mchu, aż nagle Tymon potknął się o coś twardego.
— Patrz! — zawołał, podnosząc mały, mosiężny kompas. Wskazówka nie poruszała się w żadną stronę, zamiast tego wirując niespokojnie. Nagle wystrzeliła prosto na wschód i jak zaczarowana już się nie zatrzymała.
— To musi być znak — szepnęła Malina, czując dreszcz podekscytowania. Ruszyli śladem kompasu, który prowadził ich coraz głębiej, aż drzewa zaczęły się zagęszczać, a światło bladego słońca niemal znikło. Nagle przed nimi mgła rozstąpiła się, ukazując strome Wzgórza, których wcześniej nigdy tu nie widzieli.
Na szczycie najwyższego wzgórza zobaczyli ogromną, kamienną bramę całą porośniętą bluszczem. Kiedy podeszli bliżej, z mgły wyłoniła się postać — wysoki chłopiec o szmaragdowych oczach i płaszczu utkanym z liści. Uśmiechnął się tajemniczo.
— Czekałem na was — powiedział. — Strażnicy Mgielnych Wzgórz nie mogą być już sami. Potrzebujemy waszej pomocy.
Malina i Tymon spojrzeli po sobie, serca waliły im jak młotki. Co kryło się za kamienną bramą? Kim był tajemniczy chłopiec? I czy naprawdę byli gotowi stać się Strażnikami?
W tej chwili brama zaczęła się powoli otwierać, a z jej wnętrza rozbłysło niebieskie światło, które zalśniło w mgle wokół...
Autor zakończenia: