Szatnia, która szeptała
Lena wróciła do szkoły po czapkę, której zapomniała w szatni. Korytarz był prawie ciemny, tylko lampy brzęczały nad kafelkami. Gabloty odbijały jej kroki, jakby echo też miało tremę. Skrzynia z rzeczami znalezionymi stała pod tablicą ogłoszeń. Gdy podniosła pokrywę, poczuła zapach mokrego filcu i kurzu. Wtedy usłyszała cichy szept, nie od człowieka, lecz ze środka.
— Hej, zamknij delikatniej, prosimy — mruknęła postrzępiona rękawiczka. — Ty... mówisz? — Lena odskoczyła, ale ciekawość była silniejsza. — Mówimy wszyscy — zadzwonił zardzewiały kluczyk na dnie skrzyni. — Dzwonek szkolny przestał dzwonić, a bez niego czas stoi. Potrzebujemy twojej ręki. — Mojej? Przecież jestem spóźnialska, nie czarodziejka. — Wystarczy, że umiesz wracać — zaszeptała latarka i rozbłysła ciepło.
Przedmioty dyktowały wskazówki: szafka numer siedemnaście, druga półka, z tyłu. Lena ostrożnie wsunęła dłonie głęboko między ciężkie kurtki. Metal był zimny, a metki drapały w nadgarstki. Latarka prowadziła żółtą kreskę po suficie, jak tajną mapę. Za wieszakiem znalazła wąską szczelinę, której wcześniej nie widziała. Kluczyk stał się ciepły, jakby pamiętał dawne dłonie. „Teraz, Lena” — zadzwonił niecierpliwie. Wsunęła go w ukrytą dziurkę. Mechanizm kliknął dwa razy i coś po drugiej stronie westchnęło. Cała szafa zadrżała, jakby budziła się ze snu. Z głębi dobiegł krótki, urwany dźwięk, bardzo podobny do dzwonka. A potem zapadła cichsza niż zwykle cisza. Lena wstrzymała oddech i delikatnie pchnęła drzwi, które nie powinny istnieć. Za progiem mignęło coś srebrnego i zaraz zniknęło.
Autor zakończenia:
English
polski
Co było dalej?