Szept pod Schodami

Maks wiedział, że ich wakacje u babci nie będą takie jak zawsze. Już pierwszego dnia, gdy tylko mama odjechała, w powietrzu unosił się ciężki zapach kurzu, a stare deski skrzypiały za każdym krokiem. Dom, w którym mieszkała babcia, był ogromny i pełen zakamarków. Kalina, młodsza siostra Maksa, śmiała się, że mieszka tam duch kota, bo co jakiś czas słyszeli stukanie na strychu.
Pewnego pochmurnego popołudnia, kiedy babcia drzemała w fotelu, Maks i Kalina zajrzeli do szuflady w salonie, gdzie zawsze leżały stare zdjęcia. Tym razem obok fotografii leżał zardzewiały, mały klucz. Zaintrygowani, zaczęli przeszukiwać dom w poszukiwaniu zamka pasującego do klucza. Szukali na strychu i w piwnicy, ale nic nie znaleźli. Dopiero wieczorem, gdy wracali do swoich pokoi, Kalina zatrzymała się na schodach.
– Słyszałeś to? – szepnęła, chwytając Maksa za rękę. Zza przeszklonych drzwi pod schodami dobiegał cichy, drażniący szept. Nikt tam nigdy nie wchodził, drzwi zawsze były zamknięte na klucz.
Maks pamiętał przestrogi babci: „Pod schody nikt nie zagląda. To miejsce dla rzeczy, które lepiej zostawić w spokoju.”
– Może... może to wiatr? – zaproponował niepewnie.
Lecz wtedy usłyszeli wyraźnie: ktoś wołał ich po imieniu, raz, drugi, coraz głośniej. Kalina zacisnęła palce na kluczu, który trzymali od popołudnia.
– Chodź, spróbujmy – wyszeptała, drżącymi dłońmi przykładając klucz do zamka. Drzwi skrzypnęły, powietrze zrobiło się dziwnie zimne. Wewnątrz panowała ciemność, jakby cała pochłaniała światło. Przez chwilę Maks myślał, że widzi cień poruszający się po ścianie, a na podłodze leżał stary notatnik z poplamioną okładką.
Kiedy Maks wyciągnął rękę, by go podnieść, zza ściany dobiegł trzask, a drzwi same zatrzasnęły się za nimi...
Autor zakończenia: