Szkatułka Mrozu Janka
Wigilia w domu babci Heli pachniała barszczem i piernikami. Za oknem prószył śnieg, a niebo kryły ciężkie chmury. Janek wieszał ostatnią ozdobę na choince przy piecu kaflowym. Był to maleńki dzwonek wyrzeźbiony przez pradziadka z gruszy. Gdy go dotknął, coś zadźwięczało jeszcze raz, samo z siebie.
Pod choinką migotała czerwona koperta ze wzorem szronu i gwiazdek. Na niej widniało jego imię i znak renifera z kompasem. Janek otworzył kopertę ostrożnie, jakby trzymała skrzypiący lód. W liście pisało: Pilne! Zapasowa sprzączka znikła, gwiazdy są niespokojne. Na dywanie czekała drewniana szkatułka z zamkiem w kształcie płatka. Szkatułka Mrozu jest w waszym domu; otworzy ją pierwsza gwiazda. Niebo milczało jednak, a szkatułka była zupełnie głucha.
Janek spojrzał na stary zegar z kukułką nad kredensem. Pradziadek mówił, że potrafi wywołać gwiezdny cień na ścianie. Przekręcił klucz, mechanizm zabuczał, a na suficie pojawiły się konstelacje. Szkatułka zadrżała, rozgrzała się i zaszumiał w niej delikatny lód. Na szybie wyrósł z szronu plan ogrodu z wielką strzałką. Strzałka wskazywała komórkę przy płocie, za śnieżnym bałwanem.
Janek wsunął buty i dopiął kurtkę, zanim babcia dojrzała mapę. Wyszedł na ganek; drewno skrzypnęło, a oddech zamienił się w mgłę. Przeskoczył zaspy i stanął przy drzwiach komórki, zasypanych po klamkę. Chwycił rdzewiejący uchwyt, gdy zza bałwana rozległ się szept: "Janek..."
Autor zakończenia:
English
polski
Co było dalej?