Szkoła na głowie, czyli dzień, gdy wszystko stanęło na opak

Staś od rana miał dziwne przeczucie, że ten dzień będzie zupełnie inny niż wszystkie. Kiedy wszedł do szkoły, od razu zauważył, że zegar wisi... do góry nogami. "Chyba konserwator się pomylił," mruknął pod nosem, ale nikt poza nim nie zwracał na to uwagi. Na korytarzu spotkał swoją najlepszą przyjaciółkę Zuzię, która wyglądała na rozbawioną. "Staś, widziałeś, że dziś pani Woźna śpiewała do mopów? I w dodatku operowo!" wyszeptała dziewczynka, próbując powstrzymać chichot. Staś popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami. "To jeszcze nic! Widziałem, jak pan od przyrody rozmawia z paprotką i przeprasza ją za złamany liść!" W sali do matematyki dzieci zastały chomika klasowego, Profesora Gryzola, który... siedział na biurku, mając na głowie kapelusz nauczycielki i wygryzał w zeszycie coś na kształt zadań z tabliczki mnożenia. Na ścianie ktoś przykleił ogromną kartkę: "Dzień Dziwnych Rzeczy!" Kiedy dzieci próbowały zasiąść do lekcji, okazało się, że krzesła stoją na stołach, a zamiast podręczników wszyscy mają... książki kucharskie, w których są przepisy na zupę śmiechu i naleśniki na opak. Wtedy zadzwonił dzwonek, ale zamiast zwykłego dźwięku rozległo się pianie koguta! Dzieci spojrzały po sobie z niedowierzaniem. Nagle, zza drzwi rozległ się cichy chichot. Przez uchyloną szparę widać było ogon... fioletowego kota, który w jednej łapce trzymał wielką tablicę z napisem: "Zaczynamy zabawę! Kto odgadnie, co się dziś wydarzy w szkole?"