Szkoła pod Starym Dębem

Wszystko zaczęło się w chłodny, marcowy poranek, gdy Tosia i Igor ruszyli ścieżką przez las, jak co dzień do szkoły. Tylko że tego dnia zdecydowali się pójść na skróty, przecinając nieco dzikszą część boru, gdzie drzewa rozmawiały ze sobą przez szelest liści, a czasem wiatr niósł z oddali ledwie dosłyszalny śmiech.
Tosia była o rok młodsza od Igora, ale za to znacznie bardziej odważna. Igor wszystko chciał mieć zaplanowane. Ale tego ranka, kiedy oboje zauważyli srebrzystą wiewiórkę przebiegającą im pod nogami, żadne nie mogło oprzeć się ciekawości. Zwierzątko wydawało się zapraszać ich do pogoni, co wydało się zwykłym żartem, dopóki nie podążyli za nim w głąb lasu – tam, gdzie nigdy wcześniej nie byli.
Wiewiórka zatrzymała się przy potężnym, pokrytym mchem dębie. Dzieci zbliżyły się ostrożnie i dopiero wtedy dostrzegły na pniu drzwi. Malutkie, z mosiężną klamką, wyrzeźbione jakby specjalnie dla nich. Tosia dotknęła klamki, a drzwi ustąpiły z przeciągłym skrzypnięciem. Z wnętrza drzewa płynął zapach świeżo pieczonych bułek i wiśni.
Za drzwiami prowadziły schodki w dół, wijące się wśród korzeni. Igor szedł tuż za siostrą, trzymając się ostrożnie poręczy splecionej z gałązek. Na dole ich oczom ukazało się coś niezwykłego: ogromna, podziemna sala, oświetlona blaskiem setek świetlików, a w powietrzu unosiły się kolorowe liście, które same układały się w napisy na tablicy.
Wokół stołów siedzieli uczniowie. Ale nie byli to zwykli uczniowie – niektórzy mieli futrzane ogonki lub różnokolorowe skrzydła, inni nieco zbyt długie uszy albo czułki, a jedna dziewczynka miała na głowie kwitnący tulipan. Przy pulpicie stała nauczycielka z fryzurą przypominającą splątany kłębek nici, a jej oczy błyszczały fioletem.
Zanim Tosia i Igor zdążyli się wycofać, nauczycielka uśmiechnęła się szeroko:
– Witajcie, nowi! Czekałam na was. Zapraszam, usiądźcie, lekcja zaczyna się za chwilę, a dziś mamy coś naprawdę wyjątkowego do odkrycia!
W tej samej chwili, srebrzysta wiewiórka wspięła się na jedno z biurek i zaczęła przemawiać ludzkim głosem, wywołując cichy szmer podniecenia wśród uczniów. Igor otworzył usta ze zdziwienia, a Tosia ścisnęła go za rękę.
Wszystko wskazywało na to, że tego dnia nie nauczą się dodawania i czytania jak zawsze, ale wezmą udział w czymś, co na zawsze odmieni ich życie. Gdy dziewczynka z tulipanem na głowie podsunęła im dwa kolorowe pióra i szepnęła: „Potrzebne będą do pierwszego zadania”, z góry rozległ się trzask – jakby na powierzchni ziemi coś się zmieniało, a magiczne światło w sali zamigotało gwałtowniej niż dotąd…
Autor zakończenia: