Tajemnica Zębowego Labiryntu

W pewien pochmurny poniedziałek Basia i Janek, rodzeństwo o bujnej wyobraźni, sprzeczali się w łazience o to, czy naprawdę trzeba myć zęby po każdym posiłku. Janek stał z pastą w jednej dłoni i szczoteczką w drugiej, wyraźnie znudzony codziennym rytuałem. Basia, która właśnie straciła swój ostatni mleczny ząb, spojrzała na niego przewrotnie.
– Co, boisz się, że szczoteczka cię wciągnie? – zażartowała.
Janek tylko wzruszył ramionami, odkręcił kran i sięgnął po swoją szczoteczkę. W tym momencie wydarzyło się coś niezwykłego: rozległo się dziwne buczenie, a strumień wody w lśniącej łazience zamienił się w wir kolorowych bąbelków. Szczoteczka wyślizgnęła się z ręki Janka, zaczęła świecić i... powiększać się, aż stała się wielka jak drzwi od szafy!
– Czy to... możliwe? – wykrztusiła Basia, kiedy z wnętrza szczoteczki wydobył się cichy, melodyjny głos:
– Pomocy! Ktoś kradnie zęby z Krainy Jamy Ustnej!
Zanim zdążyli pomyśleć, zostali wciągnięci do środka przez snop bąbelków. W jednej chwili znaleźli się w niezwykłym miejscu: pod stopami mieli miękkie jak wata dywany z pasty do zębów, a wokół nich rozciągał się labirynt utworzony z wysokich ścian przypominających gigantyczne zęby. Nad ich głowami latały szczotkopodobne stworzenia, a w oddali widać było błyszczący pałac nitki dentystycznej.
Janek chwycił Basię za rękę, a ich serca biły szybciej niż zwykle. Po labiryncie rozlegały się stłumione głosy:
– Prędko! Jeśli zęby zginą na zawsze, stracimy moc uśmiechu!
Basia spojrzała na Janka, próbując dodać sobie odwagi:
– Musimy znaleźć sposób, by rozwiązać tę zagadkę.
Nagle zza rogu wyłoniła się tajemnicza postać. W jednej dłoni trzymała woreczek pełen błyszczących ząbków, w drugiej – wielką gumę balonową, z której zrobiony był kapelusz.
– Kim jesteś? – zapytał Janek, próbując ukryć drżenie w głosie.
Postać uśmiechnęła się szeroko… i wtedy wydarzyło się coś, czego nigdy by się nie spodziewali…
Autor zakończenia: