Zagadka podziemnego portalu

Kiedy Maks i Hania dowiedzieli się, że całe wakacje spędzą u dziadka Antoniego na wsi, byli przekonani, że umrą z nudów. Dziadek był miły, ale mieszkał w starym pensjonacie na końcu świata. Nie było tu ani internetu, ani nawet porządnego zasięgu. Maks lubił swoje gry komputerowe i nie wyobrażał sobie tygodni bez telefonu, a Hania najchętniej leżałaby na łóżku z książką.
Jednak już pierwszego wieczoru dziadek ostrzegł ich, żeby nie schodzili do piwnicy. Mówił to zupełnie poważnie, z błyskiem w oku, który tylko podsycił ich ciekawość.
— Piwnica to nie miejsce na zabawy. Obiecajcie, że tam nie zejdziecie — powiedział dziadek, wyciągając z kieszeni ogromny, staroświecki klucz i chowając go do starej puszki z herbatą.
Ale jak to dzieci, Maks i Hania nie mogli myśleć o niczym innym. Następnego dnia, kiedy dziadek drzemał w fotelu, a w domu panowała idealna cisza, przystąpili do akcji. W kuchni szybko odnaleźli puszkę, a w niej klucz. Serce Hani waliło jak oszalałe, gdy trzymała go w dłoni.
— Jesteś pewna, że powinniśmy? — zapytał Maks, ale nie brzmiało to na prawdziwy sprzeciw.
— Oczywiście — odpowiedziała, już idąc do piwnicznych schodów.
Piwnica była zimna, pachniała wilgocią i starymi jabłkami. Stąpali ostrożnie po skrzypiących schodach, rozglądając się w półmroku. Na samym końcu długiego korytarza dostrzegli drzwi — inne niż wszystkie, jakie kiedykolwiek widzieli. Były wysoki, z ciemnego drewna, a na ich powierzchni wyryto dziwne symbole przypominające tajemnicze litery.
Maks włożył klucz do zamka, który pasował idealnie. Serce biło im szybciej, gdy powoli przekręcił klucz. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem i...
Za nimi nie było zwykłego pomieszczenia. Zamiast tego w ścianie wirował błękitny portal, wirując i lśniąc jak tafla wody, która nie powinna istnieć w tym miejscu.
— Czy to... — zaczęła Hania, ale nie dokończyła, bo nagle zza portalu dobiegł ich dziwny dźwięk: trzepot skrzydeł i cichy, melodyjny śmiech.
Stanęli tuż przed portalem, wpatrzeni w wirującą otchłań. Czy wejdą? Czy odkryją, co kryje się po drugiej stronie?
I wtedy coś — lub ktoś — wyciągnął z portalu jasną dłoń...
Autor zakończenia: