Zagadka Stacji Orbitalnej Gaja

Zosia poprawiła gruby kombinezon i spojrzała przez panoramiczne okno stacji orbitalnej Gaja. Z tej wysokości Ziemia wyglądała jak niebiesko-zielona kula, otoczona delikatnymi smugami chmur. Stacja była większa niż mogłaby sobie wyobrazić – miała setki korytarzy, tajemniczych drzwi i cichych zakamarków, których jeszcze nikt z uczniów nie zdążył zbadać.
Tego lata Zosia, jej młodszy brat Mikołaj i ich przyjaciel Amir mieli niepowtarzalną szansę uczestniczyć w programie Kosmiczni Odkrywcy. Każdego dnia uczyli się nowych rzeczy: jak sterować droidem, jak uprawiać rośliny w nieważkości, a nawet jak rozpoznawać ślady meteorytów na poszyciu stacji.
Jednak coś dziwnego zaczęło się dziać. Najpierw były to ciche szmery w nocy, kiedy cała stacja powinna była spać. Potem niektóre drzwi w sekcji technicznej zaczęły same się otwierać i zamykać. Najbardziej niepokojące było jednak to, co wydarzyło się dziś rano.
Podczas zwykłych zajęć Mikołaj znalazł na ścianie kabiny dziwnie wyglądający symbol, przypominający skrzyżowanie gwiazdozbiorów i cyfrowych znaków. Był wyryty głęboko, jakby ktoś specjalnie ukrywał wiadomość. Zosia zrobiła mu zdjęcie i zaczęła szukać podobnych znaków wraz z Amirem. Chłopiec był zafascynowany kodami i szyframi – natychmiast próbował rozszyfrować tajemniczą inskrypcję.
Nocą troje przyjaciół wymknęło się z sypialni. Drzwi do sekcji technicznej były niezamknięte, a wewnątrz czuć było dziwne wibracje. Gdy przeszli przez półmrok, rozszerzyły się im oczy – w centralnej części niewielkiego pomieszczenia unosiła się świecąca kula, wokół której wirowały cyfrowe liczby i migoczące linie. Wydawała się pulsować, jakby miała własny rytm życia.
Nagle kula zaświeciła oślepiającym światłem, a wokół rozległ się elektroniczny szept: „Zostało 24 godziny do aktywacji…”.
Dzieci spojrzały po sobie, zbijając się w ciasny krąg. Co oznaczał ten dziwny komunikat? Czy stacja była w niebezpieczeństwie? I kto lub co chciało im przekazać tę tajemniczą wiadomość?
Autor zakończenia: