Zagadkowy dźwięk z Zielonego Dworu

Kuba, Lena i Maks siedzieli na murku przed domem Kuby, zajadając się lodami pistacjowymi. Było upalne sierpniowe popołudnie i z nieba lał się żółty żar. W powietrzu unosił się zapach świeżo skoszonej trawy, a gdzieś z daleka dochodził leniwy stukot traktora. To był jeden z tych dni, kiedy wydaje się, że nie może się wydarzyć nic niezwykłego. Ale wtedy Lena stwierdziła:
– Hej, słyszeliście to?
Chłopcy przestali gadać i nasłuchiwali. A potem i oni to usłyszeli: cichy, dziwny dźwięk, coś pomiędzy przeciągłym gwizdem a szelestem liści. Dobiegał z opuszczonego Zielonego Dworu, który stał na wzgórzu tuż za ich ulicą.
– Pewnie wiatr – mruknął Kuba, ale nie brzmiał zbyt pewnie.
– Albo duchy – szepnął Maks z udawanym strachem.
Lena tylko się uśmiechnęła. Była najodważniejsza z całej trójki i zawsze pierwsza podejmowała nowe wyzwania.
– Może ktoś tam jest? – zaproponowała. – Sprawdźmy to!
Przyjaciele ruszyli ścieżką pomiędzy zarośniętymi krzakami, która prowadziła do Zielonego Dworu. Z bliska dom wyglądał jeszcze bardziej ponuro niż z ulicy: okna były zabite deskami, a wysokie pokrzywy rosły aż pod sam próg. Jednak po chwili Lena znalazła miejsce, gdzie jedna z desek była poluzowana.
– Chodźcie, tędy wejdziemy! – wyszeptała.
Przecisnęli się do środka jeden po drugim. Wewnątrz panował chłód i przyjemny zapach starych książek zmieszany z wilgocią. Cienie tańczyły na zakurzonych ścianach, a promienie słońca wpadały przez szpary.
Wtem chłopcy i Lena znów usłyszeli ten sam dźwięk, ale znacznie głośniejszy niż wcześniej. Dochodził zza drzwi prowadzących do piwnicy.
– Co to może być? – wyszeptał Maks, ściskając rękaw Kuby.
Lena już trzymała klamkę. Po wymianie spojrzeń przyjaciele podeszli bliżej. Kiedy Lena nacisnęła drzwi, te zaskrzypiały i uchyliły się powoli. Na schodach prowadzących w głąb piwnicy zapaliło się delikatne zielone światło, a dźwięk nasilił się jeszcze bardziej.
Kuba zrobił krok w przód, Lena tuż za nim, Maks wstrzymał oddech. Spojrzeli w dół i zobaczyli...
Autor zakończenia: