Zębowy Port: Przygoda Kapitana Mięty i Załogi Szczoteczki

Na skraju miasteczka Zgryziołów stał stary dom, o którym mówiło się, że kryje pod sobą sekretny tunel. Pewnego letniego popołudnia Lena, Oskar i ich młodszy brat Filip postanowili wybrać się tam na wyprawę. Z uzbrojonym w latarki i kanapki, trójka przyjaciół zeszła po skrzypiących schodach do piwnicy.
Piwnica pachniała kurzem i czymś miętowym. Oskar znalazł za regałem klapę, pod którą kryły się kamienne schody. Schodząc nimi, poczuli, że powietrze staje się coraz świeższe i dziwnie... miętowe. Filip mocno ścisnął swoją szczoteczkę do zębów, którą nosił zawsze przy sobie, bo nie lubił, kiedy coś zostawało mu między zębami.
Na końcu schodów dzieci trafiły do ogromnej jaskini, pełnej kolorowych świateł. Z sufitu zwisały lśniące stalaktyty przypominające szczotki do zębów, a w ścianach migotały białe jak śnieg kryształy.
Nagle zza jednego z kryształów wybiegł mały stworek – miał ciało jak kawałek pasty do zębów, a na głowie śmieszną, zieloną czapkę. Przedstawił się jako Kapitan Mięta, Strażnik Czystych Uśmiechów. Opowiedział dzieciom, że od jakiegoś czasu w Zębowym Porcie dzieją się dziwne rzeczy – kryształowe zęby zaczęły ciemnieć, a mieszkańcy jaskini, tacy jak Szczoteczka, Nić Dentystyczna i Woda do Płukania, są bardzo zaniepokojeni.
Lena rozejrzała się i zauważyła na ziemi ślady... To były ślady gigantycznej, rozmytej łapy, jakby ktoś niósł ze sobą ogromną bryłę cukru! Kapitan Mięta poprosił dzieci o pomoc w odkryciu, skąd pochodzi zagrożenie i jak uratować Zębowy Port zanim stanie się coś naprawdę złego.
W tej samej chwili rozległo się dudnienie i tunel, którym dzieci przyszły, zaczął się powoli zamykać. Oskar chwycił latarkę mocniej, a Filip wyciągnął szczoteczkę niczym miecz. Przed nimi pojawiła się olbrzymia postać, która powoli wychodziła z cienia...
Autor zakończenia: