Zegarowy Labirynt

Leon i Zosia mieszkali w kamienicy przy ulicy Zatopionych Zegarów. Nie była to zwykła ulica, a ich dom również miał coś niezwykłego – na strychu, wśród pajęczyn i zapomnianych kufrów, stał ogromny, drewniany zegar dziadka Alfonsa. Każdego wieczoru wskazówki tego zegara zaczynały się kręcić w przeciwną stronę, a ze środka dobiegało ciche tykanie, jakby w środku mieszkało jakieś stworzenie.
Pewnego pochmurnego popołudnia, kiedy rodzice zajęci byli gotowaniem obiadu, Leon zaproponował Zosi wspólną wyprawę na strych. Zosia uwielbiała sekrety, a Leon był mistrzem w ich odkrywaniu. Z latarką w jednej ręce i notesem w drugiej cicho wspięli się po skrzypiących schodach.
– Myślisz, że on naprawdę jest zaczarowany? – spytała Zosia, przyglądając się zegarowi.
– Przecież słyszysz, jak tyka, kiedy nikt go nie nakręca! – szepnął Leon. – Dziadek mówił, że zegary potrafią ukrywać całe światy.
Zosia dotknęła tarczy zegara. Metal był zimny i jakby... drżał pod jej palcami. Nagle wskazówki zaczęły się gwałtownie cofać, a z tyłu rozległ się cichy klik. Pomiędzy cyframi przesunął się wąski szczelinowy otwór. Leon nie zastanawiając się długo, wsunął palce do szczeliny i poczuł, że mechanizm się porusza. Drzwiczki zegara otworzyły się szeroko ze skrzypnięciem.
Za nimi nie było zwykłego mechanizmu, lecz wąski, spiralny korytarz prowadzący w głąb zegara. Ściany pokrywały lśniące zębatki i świecące trybiki, a wokół unosiła się mgiełka, która wyglądała jak pył czasu. Zosia złapała Leona za rękę.
– Wchodzimy? – wyszeptała, patrząc z przejęciem.
Leon skinął głową. Razem przekroczyli próg... i nagle poczuli, jak podłoga znika im spod nóg!
Wpadali coraz głębiej i głębiej, a wokół nich zaczęły pojawiać się niewyraźne cienie postaci, dzwoniące zegary i unoszące się w powietrzu latające zegarkowe ptaki. Wreszcie wylądowali na miękkim dywanie z... wirujących wskazówek.
Nagle na korytarzu pojawił się osobliwy cień. Silna woń smaru i kurzu uderzyła ich w nosy. W półmroku słychać było cichy szept: – Kto odważył się wejść do Zegarowego Labiryntu?
Leon i Zosia spojrzeli po sobie, a kiedy podnieśli głowy, zobaczyli przed sobą...
Autor zakończenia: