Zimowy list z poddasza
Cała Wigilia pachniała cynamonem, skórką pomarańczy i świeżym makowcem. Za oknem skrzył się śnieg, a mróz malował szyby. Zosia wniosła na poddasze karton z bombkami i aniołkami. Dziadek Leon szedł za nią, niosąc latarkę i ciepły szalik. Dziadek Leon prosił, by obchodzić się ostrożnie z aniołkami. Deski jęczały przy każdym kroku, a kurz tańczył w snopie światła. W rogu stał stary kuferek po praprababci, zamknięty na sprzączkę. Szopki nie było, ale między szalikami coś krótko błysnęło. Zosia uniosła wełnę i dotknęła metalowej szkatułki z gwiazdą.
Wieko ustąpiło wreszcie, zaskrzypiało, i otworzyło się niechętnie. W środku leżał list na brązowym papierze oraz mosiężny klucz. Na kopercie widniało zdanie: Dla tego, kto słucha ciszy. Dziadek otworzył kopertę i wygładził zagięte, pospieszne litery. Czytał półgłosem, a Zosia mocniej ścisnęła rękaw swetra. List mówił o Zegarze Cichej Nocy i ukrytej ścieżce. Trzeba go odnaleźć przed pierwszą gwiazdką, inaczej milkną kolędy. Dołączona mapka przypominała naszą ulicę i dachy rynku. X leżał dziwnie blisko, prawie pod naszym oknem na poddaszu.
Dziadek zmarszczył brwi i przetarł szkiełka okularów rękawem. Mój tata mówił o tym zegarze, gdy byłem chłopcem. Podobno strzeże światła świąt, ale nie lubi zwłoki. Jeśli staniemy się opiekunami, światło nie zgaśnie tej zimy. Zosia przyklękła przy kominie i znalazła deskę z gwiazdką. Gwiazdka miała szczelinę, idealną na mosiężny klucz ze szkatułki. Serce jej dudniło tak głośno, że prawie zagłuszyło kolędę. Z dołu dochodził zapach barszczu i dźwięk stukania talerzy.
Zosia wsunęła klucz, aż zaskoczył, i delikatnie przekręciła. Deska drgnęła, a ze szczeliny powiał suchy, lodowaty przeciąg. Usłyszeli miękkie tykanie, jakby zza ściany spacerował czas. Latarka zamigotała, kiedy coś cicho zabrzęczało pod belką. Klucz nie chciał iść dalej, choć mapka zaczęła drżeć w dłoni. Na szybie zamigotała pierwsza gwiazdka, a z mroku ktoś pociągnął klucz z drugiej strony.
Autor zakończenia:
English
polski
Co było dalej?