Cyrkowa Noc Pod Namiotem Gwieździstym

Klara pokochała cyrk od pierwszego przedstawienia, jakie widziała. Dlatego, gdy kolorowy wóz Cyrku Fantasmagoria stanął na miejskim placu, nie mogła usiedzieć w miejscu. Miała dwanaście lat i nawet jej młodszy brat Franek, choć udawał obojętność, zerkał w stronę cyrkowych wozów ustawionych tuż pod rozpiętym, gwieździstym namiotem.
Kolejka do wejścia wiła się już przez pół placu. W powietrzu unosił się zapach prażonego popcornu, waty cukrowej i zwierząt. Klara ściskała bilet tak mocno, że prawie go pogniotła. Franek szedł obok śpiewając pod nosem fragment cyrkowej piosenki, która leciała z głośników nad wejściem.
W środku namiotu było chłodno i ciemno, światła świeciły tylko na okrągłą arenę. Przedstawienie rozpoczęło się od śmiałych akrobacji na trapezie i lotów przez obręcze. Klauni żonglowali i przewracali się ku uciesze najmłodszych. Ale najwięcej emocji budziło pojawienie się magika, pana Leandra. Wyglądał, jakby miał ponad sto lat i nosił olbrzymi cylinder, w którym podobno kryło się niejedno zaskoczenie.
Podczas jego występu zdarzyło się coś nietypowego. Kiedy pan Leandro rzucił w powietrze garść brokatowego pyłu, światło zgasło na ułamek sekundy. Gdy zapaliło się znowu, na arenie pojawiła się dziewczynka w bladoróżowym stroju. Miała włosy splecione w dwa długie warkocze i szeroko otwarte oczy. Rozejrzała się zaskoczona, a potem szybko pobiegła za kurtynę, zostawiając wszystkich widzów w osłupieniu.
Klara spojrzała pytająco na Franka. „Widziałeś to?” – wyszeptała. Franek tylko pokiwał głową. Po chwili do ich uszu dotarł cichy szept: „Pomóżcie mi…”
Kiedy przedstawienie się skończyło i widzowie zaczęli opuszczać namiot, Klara z Frankiem nie mogli przestać myśleć o niespodziewanej dziewczynce. Wysunęli się niepostrzeżenie zza kotary prowadzącej do części niedostępnej dla gości. Tu, wśród cyrkowych wozów, panował półmrok, a srebrne kurtyny kołysały się pod wpływem lekkiego wiatru. Nagle zobaczyli blask migoczący spod jednej z przyczep. Ktoś tam był! Klara ścisnęła bratnią dłoń Franka i ostrożnie podeszli bliżej, usiłując nie wydawać żadnego dźwięku...
Autor zakończenia: