Klub Poszukiwaczy Przygód i Zaginiony Kompas

Wszystko zaczęło się pewnego upalnego popołudnia, gdy Małgosia zaproponowała spotkanie w starej, opuszczonej chacie na skraju Lasu Podmokłego.
— Klub Poszukiwaczy Przygód musi działać! — oznajmiła z zapałem, machając swoją nieodłączną notatką z listą pomysłów.
Obok niej stali Leon, który zawsze miał w kieszeni latarkę, i Tytus — znany czarodziej węzłów żeglarskich. Nikt nie spodziewał się, że tego dnia przeżyją najdziwniejszą przygodę w swoim życiu.
Chatę porastał bluszcz i nikt z okolicznych mieszkańców nie odważył się wejść do środka od wielu lat. Ale dla Klubu Poszukiwaczy Przygód nie istniały takie bariery! Przemykając przez wysoką trawę, Małgosia poprowadziła ich w stronę drzwi skrzypiących jak żeglarski trap.
Wewnątrz powietrze pachniało kurzem i starą słomą. Tytus oświetlał kąty latarką Leona, szukając czegoś interesującego, aż nagle pod deską skrzyni znalazł… stary, mosiężny kompas.
— Patrzcie! — zawołał, wyciągając przedmiot. Kompas był dziwny — zamiast zwyczajnej igły miał dwie, kręcące się niezależnie i rysowane jakby ręcznie.
Leon przełknął ślinę i ostrożnie dotknął kompasu. Nagle igły zatrzymały się i zaczęły wskazywać dwa różne kierunki. Małgosia, z niecierpliwością w oczach, odczytała wyryty na deklu napis: „Kto podąży śladem wskazówki, ten odkryje to, co ukryte”.
Przez chwilę nikt się nie odzywał — serca biły im szybciej. Już mieli wrócić do domu, gdy z głębi chaty dobiegł cichy szelest, jakby ktoś lub coś poruszyło się w cieniu…
Autor zakończenia: