Leśna Orkiestra i Nocny Koncert

W gęstwinie starego boru, tam gdzie drzewa szumią nawet przy bezwietrznej pogodzie, mieszkali bardzo niezwykli przyjaciele. Byli wśród nich: wesoły borsuk Borys, odważna wiewiórka Fela, mądra sowa Otylia i nieco niezdarny jeżyk Gucio. Każdy dzień przynosił im nowe przygody, lecz ten wieczór zapowiadał się szczególnie.
Zbliżał się Wielki Leśny Koncert, na który zwierzęta czekały cały rok. Fela skakała z gałęzi na gałąź, rozkładając liściaste nuty, Otylia ćwiczyła skrzypienie gałęzi, Borys budował scenę z mchu, a Gucio potajemnie trenował swoje bębenkowe solo na pustych łupinach orzechów.
Gdy zapadł zmierzch, a księżyc wstał nad czubkami świerków, wszyscy członkowie leśnej orkiestry zebrali się na polanie. Rozłożyli instrumenty - kto miał, ten przyniósł kamyk, szyszkę albo kawałek patyka, bo każdy dźwięk był tu potrzebny. Przechodząc wzdłuż wielkiego dębu, Gucio zauważył coś dziwnego. Na mchu pojawiały się świecące, złote ślady, których wcześniej nie było.
"Patrzcie!" - zawołał, wskazując na migocące ślady. Zwierzęta podeszły bliżej, a ich oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Przy każdym postawionym kroku ślady jaśniały jeszcze mocniej, jakby zapraszały do pójścia dalej.
"Nigdy nie widziałam czegoś podobnego!" – szepnęła Fela, przekręcając uszka. "Może to prowadzi do czegoś wyjątkowego?" – zastanowiła się Otylia, trzepocząc skrzydłami.
Nagle zza krzaków rozległ się cichy, nieznany odgłos, a ślady zaczęły wić się w stronę najgłębszej, najciemniejszej części lasu. Przyjaciele spojrzeli na siebie z ekscytacją i lekkim dreszczykiem obawy. Wiedzieli, że jeśli chcą odkryć, co kryje się na końcu złotych śladów, muszą odważyć się podążyć za nimi…
Kiedy ruszyli w ślad za migocącą ścieżką, ciemność wokół nich gęstniała, a dźwięki lasu stawały się coraz bardziej tajemnicze. Polana została za nimi, a przed nimi rozciągał się nieznany, fascynujący świat. Wtem ślady nagle urwały się przy starym głazie, a zza niego dobiegł dziwny, metaliczny dźwięk…
Autor zakończenia: