Niewiarygodna Przygoda w Lodówce Pana Stefana

Kiedy Karol obudził się w sobotę, nie spodziewał się, że tego dnia znajdzie się razem z siostrą Leną w lodówce sąsiada. A już na pewno nie przewidział, że na ich drodze stanie noga z majonezem.
Wszystko zaczęło się od nietypowej prośby. Pan Stefan, ich starszy, choć wiecznie roześmiany sąsiad, zadzwonił do drzwi i poprosił o pomoc. Twierdził, że jego nowa, "kosmiczna" lodówka zaprogramowała własne zasady i teraz nie pozwala mu wyjąć ulubionego soku marchewkowego.
– Jeśli nie pomożecie, grozi mi odwodnienie! – dramatyzował pan Stefan, udając omdlenie na ich wycieraczce.
Karol i Lena spojrzeli po sobie. Oboje wiedzieli, że kiedy pan Stefan mówi „pomóżcie”, to oznacza przygodę. Przebrali więc piżamy na wygodne ubrania i już po chwili stali w kuchni sąsiada.
Lodówka mrugała kolorowymi światełkami. Na drzwiach wisiała karteczka: „Uwaga! Wchodzić pojedynczo (albo podwójnie, jeśli ktoś lubi ścisk)”. Lena oczywiście przeczytała na głos z poważną miną.
– To co, młodzi odkrywcy, kto pierwszy? – zapytał pan Stefan, udając głos teleturnieju.
– Ja! – odparł Karol, bo nigdy nie odmawiał wyzwań lodówkowych. Lena nie chciała być gorsza i zaraz weszła za nim. W środku nie było ciemno ani zimno. Wręcz przeciwnie – półki wirowały, kręciły się jak karuzela, a słoik z ogórkami uśmiechał się zachęcająco.
– Dzień dobry w chłodnym świecie! – rozległ się głos, choć nie było widać, kto mówi.
Karol spojrzał na Lenę. Lena wzruszyła ramionami.
Nagle pod ich nogami coś się zatrzęsło. Z głośnym „BRZDĘK!” wielki worek z mrożonymi frytkami zaczął tańczyć sambę, a jogurty rozsunęły się w idealnie równą linię.
Wtedy usłyszeli czyjeś poważne sapanie i zza pudełka lodów wyłonił się… dziwny, futrzasty stwór z nakrętką od mleka na głowie. Wyglądał jak kot, chomik i butelka w jednym.
– Jestem Chłodzix! Strażnik tej lodówki! Kto śmie naruszać porządek moich półek? – zawołał, wymachując łyżką do lodów niczym magiczną różdżką.
W tej chwili półki zamigotały jeszcze jaśniej, a złośliwa marchewka zaczęła recytować wiersz o witaminach. Karol z Leną nie wiedzieli, czy śmiać się, czy uciekać. Jedno było pewne: jeśli chcieli wydostać sok marchewkowy pana Stefana i wrócić do zwykłego świata, musieli podjąć wyzwanie Chłodzixa. Tylko jakie? I czy wyjdą z tego bez zamrożonych skarpetek?
Wtem lodówka zatrzęsła się jeszcze mocniej, a Chłodzix wskazał na magiczne drzwiczki ukryte za jogurtami. Za nimi coś błysnęło niepokojąco jasno...
Autor zakończenia: