Noc pod Wielkim Niebem Cyrku Orion

Antek i Lena zawsze marzyli, by zobaczyć prawdziwy cyrk pod wielkim niebieskim namiotem. Kiedy w ich miasteczku zawisły kolorowe plakaty z napisem "Cyrk Orion", rodzeństwo od razu poczuło dreszczyk emocji. Wieczorem, trzymając rodziców za ręce, z szeroko otwartymi oczami podziwiali świetliste girlandy oplatające ogromny namiot. Wewnątrz pachniało watą cukrową i popcornem. Publika szeptała z podekscytowania.
Prawdziwa magia zaczęła się, gdy na arenę wkroczył Pan Wiktor, mistrz ceremonii w cylindrze, a tuż za nim para bliźniaczych klaunów o ognistych włosach. Słońce dopiero zachodziło, kiedy rozpoczął się pierwszy pokaz: akrobaci szybujący tuż pod kopułą namiotu wykonywali piruety w powietrzu, zostawiając w śladzie za sobą błyszczące gwiazdki, jakby ich dłonie malowały ciemne niebo.
Lena nie mogła oderwać wzroku od zagadkowej iluzjonistki, którą wszyscy nazywali Madam Lumia. Jej różdżka była zrobiona z kawałka księżycowego szkła, a kapelusz lśnił srebrzystymi cekinami. Gdy unosiła dłoń, kolorowe chusty tańczyły w powietrzu, układając się w zwierzęta, których nie widziano w żadnym zoo. Antek zauważył coś dziwnego – kiedy chusty dotykały ziemi, na chwilę można było usłyszeć cichy szept, jakby namiot cyrku rozmawiał z widzami.
Nagły huk rozległ się tuż obok areny. Na widowni zgasły światła, jedynie reflektory krążyły niespokojnie po ciemnym dachu. Zza kulis wyskoczyła grupa artystów z kręcącymi się ogniami na sznurku. Jednak na końcu pochodu szedł ktoś nowy, kogo nie zapowiadano na plakatach – wysoki chłopiec w pelerynie obszytej gwiazdami. Jego twarz skrywała ciemna maska z migotliwymi drobinkami.
Publiczność wstrzymała oddech, a Lena ścisnęła dłoń Antka. Chłopiec stanął na środku areny, podniósł rękę i... dokładnie w tej chwili uniósł się lekki podmuch wiatru, a z ciemności namiotu wyłoniły się złote iskierki. Co wydarzy się dalej?
Autor zakończenia: