Skarb Starego Dębu

W głębi Szumiącego Lasu, gdzie promienie słońca tańczą na listkach, a wiatr śpiewa cicho wśród gałęzi, mieszkała wesoła drużyna zwierząt. Był wśród nich odważny lis Rudo, przebiegła wiewiórka Sara, sowi marzyciel Baltazar i jeżyk Pikuś, który zawsze potrafił rozbawić wszystkich swoim noskiem. Dni mijały im na zabawie, poszukiwaniach smakołyków i opowieściach o dawnych czasach, które snuł stary bóbr Feliks.
Pewnego popołudnia, gdy wiatr niósł ze sobą zapach wilgotnej ziemi, Rudo natknął się na coś dziwnego. Pod rozłożystym korzeniem Starego Dębu, najstarszego drzewa w lesie, wystawała okrągła, metalowa pokrywka. Coś błysnęło, gdy próbował ją wyciągnąć. Zawołał przyjaciół, a wszyscy zebrali się wokół niezwykłego znaleziska.
Baltazar zamrugał z przejęcia: "To wygląda jak bardzo stara skrzynka! Może należała do ludzi, którzy tu kiedyś mieszkali?" Sara podskoczyła z podekscytowania i spróbowała przekręcić pokrywkę swoim zręcznym ogonem, ale była zbyt mocno zardzewiała.
Całe popołudnie spędzili, próbując otworzyć zagadkowy przedmiot. Przynosili patyki, kamyki, próbując je wykorzystać jako dźwignie — na nic się to jednak nie zdało. Feliks tylko kiwał głową ze swojego szałasu przy potoku i mruczał: "Na takie rzeczy potrzeba sprytu i cierpliwości."
Wieczorem zwierzęta zebrały się pod dębem. Planowały wrócić, gdy tylko zapadnie noc, bo ponoć wtedy nikt ich nie zauważy, a noce pod Starym Dębem zawsze były pełne niezwykłych dźwięków. Rudo był przekonany, że razem im się uda. Nagle, z gęstwin, dobiegł ich dziwny szelest.
Sara znieruchomiała, Pikuś zjeżył się z niepokoju, a Baltazar otworzył szeroko oczy. Światło księżyca wychyliło się zza chmur i oświetliło dwie żółte, świecące pary oczu między krzakami. Nikogo takiego nie widzieli wcześniej w lesie. Oczy powoli zbliżały się do ich znaleziska i w końcu z ciemności wyłoniły się...
Autor zakończenia: