Skarbiec Podziemnych Głosów

W pewien burzowy wieczór Basia leżała na podłodze w swoim pokoju i układała puzzle. Deszcz bębnił o dach, a wiatr świstał w starych oknach. Nagle jeden z puzzli potoczył się pod łóżko. Basia wsunęła rękę, ale nie poczuła go, więc zapaliła latarkę i zajrzała głębiej. Ku jej zdziwieniu odkryła, że jedna z desek podłogowych delikatnie odstaje. Paznokciem podważyła krawędź i... deska odsunęła się bezgłośnie, odsłaniając ciemny otwór.
Serce dziewczynki zabiło szybciej. Basia była ciekawska, czasem nawet zuchwała. Przesunęła łóżko, odsunęła dywanik i zajrzała do środka. Pod podłogą był niewielki schowek, a w nim coś połyskiwało. Basia nachyliła się i zobaczyła stare pudełko, kolorową szkatułkę, dziwny zegarek i porcelanową filiżankę. W momencie, kiedy wyciągnęła rękę po szkatułkę, rozległ się cichy chichot.
– Hej! Uważaj na palce! – syknęło coś cienkim głosem. Basia aż podskoczyła, uderzając głową o ramę łóżka.
– Kto tu jest? – zapytała szeptem, patrząc szeroko otwartymi oczami.
– Nikogo tu nie ma! – odezwał się inny, grubszy głos.
– Ty zawsze psujesz zabawę! – fiołkowa szkatułka podskoczyła delikatnie.
Basia cofnęła dłoń, ale ze zdumieniem zobaczyła, że szkatułka otwiera wieczko jak buzię, filiżanka unosi uszko niczym rękę, a zegarek zachichotał i zatrzeszczał mechanizmem.
– Nie bój się, po prostu dawno nie widzieliśmy nikogo spoza skarbca – powiedziała filiżanka promiennym tonem.
Dziewczynka zamrugała, nie wiedząc, czy to wszystko jej się nie śni. Ale kiedy szkatułka znowu przemówiła: – Możesz nam pomóc? – Basia zrozumiała, że to dopiero początek czegoś niezwykłego.
Gdy sięgnęła głębiej, usłyszała chór przedziwnych głosów, a zza mroku skrytki coś zaiskrzyło i zaczęło się poruszać...
Autor zakończenia: