Szklana Komnata na Strychu

Lena nigdy nie wierzyła w magię, przynajmniej dopóki nie wprowadziła się z rodziną do ogromnego, skrzypiącego domu ciotki Jadzi. Dom, zamknięty praktycznie od lat, pełen był zakurzonych mebli i szeleszczących pajęczyn, ale też nieskończonych zakamarków i schowków, które Lena i jej młodszy brat Kacper codziennie penetrowali podczas wakacji.
Pewnego popołudnia, kiedy burza kołysała czubkami drzew, Lena goniła kota Puszka po piętrze, aż nagle zatrzymała się przed starymi, drewnianymi drzwiami na końcu korytarza. Miały na sobie maleńki, szklany klucz zawieszony na haczyku. Lena uznała, że przecież drzwi na strych już dawno powinny być otwarte, bo przecież ciotka Jadzia tam sprzątała.
– Kacper! – zawołała. – Chodź szybko! To musi być wejście na strych!
Kacper przybiegł zziajany, trzymając pod pachą książkę o smokach. Razem przekręcili szklany klucz i drzwi skrzypiąc otworzyły się, ukazując kręte schody prowadzące w górę. W powietrzu unosił się zapach lawendy zmieszany z kurzem i… czymś jeszcze. Czymś, czego Lena nie potrafiła nazwać.
Na szczycie schodów znaleźli się w wielkiej, okrągłej komnacie całej ze szkła. Z sufitu zwisały lśniące kryształowe lampy, po ścianach pełzały żywe światła, układające się w dziwne wzory. Na środku stała staromodna, zdobiona szkatułka.
– Co to za miejsce? – szepnął zafascynowany Kacper.
Zanim Lena zdążyła odpowiedzieć, szkatułka cicho zadrżała, a z jej wnętrza zaczęła wydobywać się mglista, srebrzysta poświata. Nagle komnata zadrżała, a szkło pod ich stopami zaczęło się powoli zmieniać…
Autor zakończenia: