Tajemnica Wybielonego Zamku

W pewne sobotnie popołudnie, Lena i jej młodszy brat Janek siedzieli na zimnych kafelkach w swojej łazience. Wcale nie chcieli myć zębów. Mama powtarzała, że dbanie o higienę to ważna sprawa, ale czy może być ciekawa? Wtedy Lena zauważyła, że ze stojaka zniknęła ich ulubiona pasta z magiczną błyskawicą na tubce.
— Janek, zobacz! — szepnęła Lena. — Przecież zostawiłam ją tutaj wczoraj wieczorem!
Janek spojrzał na siostrę z szeroko otwartymi oczami. Właśnie wtedy na lustrze pojawił się dziwny kształt — jakby ślad po małych, białych łapkach.
— To musiał być... duch zębowy! — zażartował Janek, ale Lena już miała w głowie plan.
— Sprawdźmy, dokąd prowadzą te ślady! — zawołała. I zanim Janek zdążył zaprotestować, Lena przecisnęła się przez szczelinę obok szafki pod umywalką. Ku ich zdumieniu, za szafką znaleźli malutkie drzwi — tak maleńkie, że tylko ktoś o rozmiarach szczoteczki do zębów mógłby przez nie przejść.
Janek nachylił się bliżej, a Lena lekko popchnęła drzwi. Zza nich rozbłysło światło jak z latarki. Oboje wcisnęli się przez nie — i nagle trafili do... ogromnego, lśniącego zamku zrobionego z zębów mlecznych! Po marmurowych schodach brylowały postacie zrobione z pasty do zębów i nici dentystycznych, a powietrze pachniało miętą.
W głębi zamku rozbrzmiewał rytmiczny dźwięk, jakby bijącego serca. Ale najbardziej zaskakujące było to, że w samym centrum sali tronowej siedział król — ogromny, biały ząb z koroną ze złotej nici dentystycznej. Obok niego leżała ich pasta do zębów, otoczona przez tajemnicze, uśmiechnięte postaci przypominające... bakterie?
Lena i Janek spojrzeli po sobie z bijącym sercem. Czy powinni podejść bliżej? Kim była ta bakteryjna drużyna i dlaczego trzymała pastę? Nagle królewski ząb podniósł się i wskazał ich błyszczącym sceptrem, a z setek stron zamku zaczęły dobiegać szepty...
Autor zakończenia: