Tajemnica Zielonego Korytarza

Szkoła Oli i Stasia była stara i skrzypiąca, ale zupełnie zwyczajna – przynajmniej tak im się wydawało, dopóki nie wydarzyło się coś naprawdę dziwnego.
Pewnego deszczowego wtorku, gdy wiatr szarpał gałęziami drzew za oknem, pani od historii musiała przerwać lekcję. Ktoś zostawił swoje rzeczy w sali na końcu długiego zielonego korytarza, na który uczniowie zwykle nie zaglądali. Ola i Staś zgłosili się na ochotnika, żeby je odnieść.
Kiedy tylko weszli w zielony korytarz, poczuli się nieswojo. Ściany były pokryte lekką mgiełką, a echo ich kroków odbijało się dziwnie głośno. Staś zerknął na Olę, próbując nie okazać strachu.
– Widzisz to? – szepnęła Ola, wskazując na drzwi na końcu korytarza. Nigdy wcześniej ich tu nie widzieli. Były stare, z dużą złotą klamką i napisem, którego nie dało się do końca odczytać przez pajęczyny.
Nagle zza drzwi usłyszeli cichy szloch i delikatne łkanie. Ola ścisnęła dłoń Stasia. Ich serca zaczęły bić szybciej. Zastanawiali się, czy powinni wejść.
– Może ktoś potrzebuje pomocy… – powiedział Staś, choć sam nie był tego pewien.
Oboje czuli mieszankę strachu, ciekawości i ekscytacji. Ich emocje były tak silne, że aż trudno było złapać oddech. Zrobili krok do przodu, a klamka sama zaczęła powoli opadać w dół…
Autor zakończenia: