Tajemnica Znikających Gwiazd

Zosia i Tymek od zawsze uwielbiali patrzeć w nocne niebo. Mieszkali na skraju starego lasu, gdzie drzewa szumiały cicho, a powietrze pachniało igliwiem i przygodą. Pewnego wieczoru, leżąc na dachu szopy, Zosia zauważyła coś dziwnego.
– Tymek, patrz! – szepnęła, wskazując palcem. – Przed chwilą tam była gwiazda, a teraz jej nie ma!
Tymek zmarszczył brwi i przyjrzał się niebu. Faktycznie, miejsce, gdzie zawsze świeciła najjaśniejsza gwiazda, było puste.
– Może to chmura? – zastanowił się chłopiec.
Ale nie było żadnych chmur. Niebo tego wieczoru było wyjątkowo czyste. Zosia wyciągnęła z kieszeni stary zeszyt i zaczęła notować, które gwiazdy znikają. Okazało się, że co kilka minut niknęła kolejna.
Następnego dnia powiadomili o tym dziadków, ale ci tylko się uśmiechnęli.
– Może to znak magicznej przygody? – żartował dziadek, mrugając porozumiewawczo.
Wieczorem Zosia i Tymek postanowili pójść głębiej do lasu. Mieli latarki, lornetki i mapę nieba. Gdy zrobili się już bardzo zmęczeni, usiedli pod starym, rozłożystym dębem. Nagle, pośród ciszy, usłyszeli cichutki szept:
– Pomocy…
Obok pnia dębu pojawił się mały, świecący duszek w niebieskim kapturze. Płakał. Wokół niego unosiły się srebrne iskierki, jakby kawałeczki gwiezdnego pyłu.
– Kto… kto ty jesteś? – zapytała Zosia, nie mogąc oderwać wzroku od dziwnego stworzonka.
Duszek spojrzał na dzieci dużymi, złotymi oczami. – Jestem Strażnikiem Gwiazd. Potrzebuję waszej pomocy. Ktoś kradnie gwiazdy z nieba…
Zosia i Tymek poczuli, jak serca zaczynają im bić szybciej. Co to za istota? Jak można ukraść gwiazdy? Czy dzieci odważą się pomóc? Właśnie wtedy, za ich plecami, wśród drzew pojawił się cienisty kształt i rozległ się złowieszczy śmiech…
Autor zakończenia: