Zegar, który chodził do tyłu

Strych starego domu Tymka nigdy nie należał do szczególnie przytulnych miejsc. Trzeszcząca podłoga, kurz, tajemnicze cienie i wielkie, drewniane belki, które przypominały szkielety pradawnych potworów. Jednak to właśnie tam Tymon najchętniej szukał skarbów wraz ze swoją młodszą siostrą, Leną. Pewnego pochmurnego popołudnia, gdy deszcz bębnił o dach, rodzeństwo wymknęło się po cichu na górę.
Przejrzeli stare pudła z książkami i połamanymi zabawkami, aż w końcu Lena wskazała na ciemny kąt strychu. "Patrz! Co to jest?" – wyszeptała, wskazując na wysoką, zakurzoną szafę, o której rodzice nigdy nie wspominali. Tymon z trudem otworzył ciężkie drzwi. W środku na półce stał ogromny, stary zegar. Jego tarcza była popękana, a wskazówki dziwnie wygięte. Najbardziej zadziwiające było jednak to, że wskazówki przesuwały się… w przeciwną stronę niż powinny.
– Może jest popsuty? – Lena spojrzała z niepewnością.
– Nie wiem… Chodź, zobaczmy z bliska – odpowiedział Tymon pełen ciekawości.
Zegar wydawał się być zamknięty na niewielki kluczyk, który tkwił jeszcze w dziurce. Tymon przekręcił go delikatnie, a wtedy mechanizm w środku zaskrzypiał i zegar zaczął tykać dwa razy szybciej, a światło na strychu zadrżało jakby od nagłego podmuchu wiatru.
Nagle wokół nich zaczęły dziać się rzeczy, których nie potrafili wyjaśnić. Na podłodze przesuwały się cienie w kształcie nieznanych zwierząt, a przez zakurzone szyby do środka wpadało światło, które zmieniało kolory jak kalejdoskop.
Tymon spojrzał na Lenę. Czy wszyscy, którzy kiedyś otwierali szafę, przeżyli coś podobnego? A może zegar rzeczywiście potrafił coś więcej niż tylko odmierzać czas?
W tym momencie zegar wydał z siebie głośny, metaliczny dźwięk, a ze środka szafy zaczęło dobiegać ciche stukanie…
Autor zakończenia: