Zegar w Starym Warsztacie

Wiki lubiła spędzać wakacje na wsi, szczególnie odkąd jej kuzyn Maks zamieszkał z rodziną w starym domu pradziadka. Tego lata znaleźli coś, co sprawiło, że zapomnieli o nudzie. Pewnego deszczowego popołudnia, szukając schronienia przed ulewą, schowali się w zamkniętym od lat warsztacie. Pachniało tam kurzem i starym drewnem, a światło wpadało przez brudne okienko, rzucając dziwaczne cienie na półki pełne narzędzi.
Na samym środku warsztatu stał ogromny, dziwaczny zegar z czarnym wahadłem. Wiki zauważyła, że zamiast zwykłych cyfr tarcza miała symbole przypominające znaki z dawnych map. Maks, ciekawski jak zawsze, spróbował przekręcić pokrętło pod tarczą. Wtedy stało się coś niezwykłego: zegar zaczął tykać coraz głośniej, a ściany warsztatu rozjarzyły się złocistym blaskiem.
Kiedy otworzyli oczy, zobaczyli, że warsztat zniknął, a wokół nich szumiała gęsta, zielona puszcza. Odgłosy nieznanych ptaków rozbrzmiewały echem, a w oddali widać było dziwne sylwetki ludzi ubranych w skórzane tuniki i opaski z piórami. Maks ścisnął dłoń Wiki.
– Gdzie jesteśmy? – szepnęła dziewczynka.
Nagle zza drzewa wyłonił się chłopiec w dziwacznym ubraniu, trzymając w ręku drewniany łuk. Spojrzał na nich z zainteresowaniem, ale zamiast się przestraszyć, rozpromienił szeroki uśmiech.
– Jesteście nowi w wiosce? – zapytał po polsku, choć z dziwnym akcentem.
Wiki i Maks wymienili spojrzenia. Nagle zrozumieli, że nie ma z nimi zegara.
– Co teraz? – wyszeptała Wiki, czując rosnące napięcie, gdy tajemniczy chłopiec zbliżył się do nich jeszcze bardziej.
Autor zakończenia: